Góry Złote: Trojak, Lądek Zdrój i Borówkowa
Góry Złote: Trojak, Lądek Zdrój i Borówkowa
Wycieczka była jedną z trzech wypadów w okoliczne góry w jednym tygodniu. Padło na Góry Złote lub po czesku Rychlebskie hory, w których mam już schodzone sporo szlaków. Lubię te pasmo, można włóczyć się tutaj całymi dniami i nie spotkać nikogo, szczyty zazwyczaj są zalesione, ale czasem z jakiejś łąki np. po wyludnionej wsi czy skalnego punktu widokowego ukaże się panorama. Najczęściej pojawiam się tutaj w okolicy Borówkowej ponieważ biegną tędy trasy rajdu długodystansowego Rychlebska 50, w którym regularnie uczestniczę od kilku lat. Niestety w tym roku rajd się nie odbył z wiadomych powodów… Są jednak jeszcze miejsca w tym paśmie, w których mnie jeszcze nie widzieli, ta wycieczka właśnie miała pomniejszyć ilość tych miejsc. Pogoda na ten dzień miała być idealna, ciepło, bez opadów z widokami. Tak właśnie było, tylko gdy wysiadamy z auta zrywa się bardzo silny wiatr, który towarzyszy nam już niemal do końca.
Wyruszamy z Przełęczy Lądeckiej leżącej na granicy państwa. Popularny z tego miejsca kierunek to Borówkowa, my jednak obieramy odwrotny i wchodzimy na pas graniczny. Po chwili dołącza do niego zielony szlak, na chwilę schodzę na łąkę z snopami i widokiem po Czarną Górę i Śnieżnik.
Następnie schodzimy na czeską stronę i obijając się o górną część wsi Zalesi docieramy do Leśnego Baru. To drugi leśny bar w tym paśmie, ten jest znacznie skromniejszy i niemal nieznany. Przy dość obfitym źródle w rynnach leżą w puszkach napoje i piwo, w pniu schowane są wafelki. Wisi cennik, za symboliczną opłatą składaną do puszki możemy się posilić. To właśnie czynimy, świetne miejsce, za takie właśnie pomysłowe urządzenia lubię czeskie góry.
Na chwilę wracamy na szlak graniczny i schodzimy na przełęcz Černý Kout. Do tej pory wędrowaliśmy „Szlakiem Kurierów Solidarności” czyli trasą, którą w czasach komunistycznych wędrowała, spotykała się i przerzucała przez granicę, prasę oraz ulotki polsko-czechosłowacka opozycja antykomunistyczna. Szlak biegnie granicą przez Góry Złote, na jego trasie znajdują się tablice informacyjne. Przechodzimy na stronę polską i wspinamy się na ruiny Zamku Karpień. Powstanie średniowiecznej budowli datuje się na około 1200 r. choć podania mówią, że miał zatrzymać się tutaj król Bolesław Chrobry podczas najazdu na Czechy w 1003 r. W XIV i XV w. był siedzibą szlachty władającej państewkiem feudalnym obejmującym obszar całej Doliny Górnej Białej Lądeckiej. Pełnił także role strażnicy dla traktów handlowych. Okres wojen husyckich spustoszył budowlę. W 1428 r. dokonano najazdu: zamek spalono wówczas po raz pierwszy by dokończyć zniszczeń trzy lata później. Ostatnim panem zamku był Hynek Krušina z Lichtenburga. Człowiek ten zajmował się rabunkiem i rozbojem, łupiąc regularnie okolicznych mieszkańców i kupców. Przebrał jednak miarę, gdy w 1442 r. najechał i splądrował klasztor w Henrykowie. Wojska połączonych sił miast księstw śląskich rok później najechały w odwecie Karpień, zdobywając go i niszcząc. Opuszczony, na wpół zrujnowany zamek był do 1513 r. siedliskiem rabusiów, dopóki mieszczanie lądeccy nie przegonili ich stamtąd równając z ziemią zamek ostatecznie. Kamień z ruin przez lata służył miejscowej ludności jako budulec. Obecnie po zamku nie zostało wiele, znajdziemy tu fundamenty i trochę kamiennych murów.
Schodzimy na przełęcz Rozdroże Zamkowe, stąd odbijamy do kościółka Matki Bożej Zagubionych w wyludnionej wsi Karpno. Obok niego nie dawno stanęła okazała wiata.
Następnie wspinamy się na Trojak (766 m). Znajduje się tu dużo sporych wychodni skalnych. Niektóre tworzą ciekawe kształty i są miejscem dla wspinaczy. Wchodzimy na skałę Trojan z punktem widokowym. Roztacza się stąd piękny widok na niemal całą Kotlinę Kłodzką, w dole miasteczka Stronie Śląskie i Lądek Zdrój, w krajobrazie dominuje bryła Śnieżnika i Czarnej Góry. Postanawiamy trochę posiedzieć na skałach, jednak silny wiatr utrudnia nam dłuższe siedzenie w tym miejscu.
W końcu ruszamy, schodzimy do miasteczka Lądek-Zdrój. Jesteśmy w części zdrojowej miejscowości. Najokazalszym budynkiem jest tutaj Zdrój Wojciech z 1680 r. w stylu neobarokowym. W lądeckim uzdrowisku leczy się wodami termalnymi m.in. choroby reumatyczne, neurologiczne i ortopedyczne. Pierwsze wzmianki o leczeniu w tym miejscu pochodzą z XIII w. Chwilkę kręcimy się po uzdrowisku i parku, co zwraca uwagę to duża ilość opuszczonych budynków, zaglądamy też do kościoła zdrojowego NMP na Pustkowiu.
Wędrujemy dalej do centrum Lądka, znajduje się ono nad Białą Lądecką. Rzekę przekraczamy mostem św. Jana. Kamienna konstrukcja została zbudowana w 1565 r. Co ciekawe zamiast wapna jako spoiwo zastosowano białka jaj kurzych. W 1709 r. na moście pojawiła się figura św. Jana Nepomocena.
Wchodzimy na starówkę, dominuje tu kilka budowli: ruiny kościoła ewangelickiego z 1846 r. który spłonął w 1999 r. bryła barokowego kościoła katolickiego Narodzenia NMP. Pośrodku rynku stoi okazały eklektyczny ratusz z wieżą, a obok niego pręgierz i kolumna Trójcy Świętej, wzniesiona przez Michaela Klahra w latach 1739-1741. Rynek otaczają zabytkowe kamieniczki z arkadami.
Po krótkiej przerwie na rynku opuszczamy Lądek i Głównym Szlakiem Sudeckim wspinamy się do Wójtówki. Tam zostawiamy szlak i wędrujemy w górę miejscowości mijając mini muzeum wiejskie z fajną wiatą, wyżej kościółek.
Ciągle pniemy się w górę aż osiągamy wywłaszczenie na górskich łąkach z widokami. To teren wyludnionej wsi Wrzosówka. Wieś powstała w 1660 r. jako osada leśna. W 1867 r. zanotowano tu największą liczbę mieszkańców - 115, we wsi istniał też młyn wodny. Od połowy XIX wieku Wrzosówka znalazła się na uczęszczanej przez turystów trasie z Lądka-Zdroju na Borówkową. Po II wojnie gdy osadę opuściła rdzenna ludność Wrzosówka nie została już zasiedlona, zapewne z powodu położenia na wysokości (ok 700 m) i bliskości granicy. Na terenie wsi zostały tylko dwa domy oraz kościółek św. Karola Bromeusza zbudowany w 1820 r. a w 2001 r. odbudowany z ruiny przez okolicznych strażaków.
Zachodzi słońce a my bardzo stromo wspinamy się na szczyt Borówkowej (900 m). Wierzchołek od dawna posiada zagospodarowanie turystyczne. Pierwsza wieża widokowa stanęła tu w 1870 r. Kolejna staraniem Kłodzkiego Towarzystwa Górskiego w 1889 r. Ta zawaliła się po 11 latach i w 1908 r. stanęła tu 3 wieża. W 1929 r. sekcja Javorník MSSGV rozpoczęła budowę schroniska Heidelkoppebaude, ukończoną rok później. Schronisko funkcjonowało do II wojny, w latach 60. zostało zburzone. Czwarta tym razem drewniano-metalowa wieża widokowa na wierzchołku stanęła w 2006 r. Borówkowa była też miejscem konspiracyjnych spotkań polsko-czechosłowackiej opozycji antykomunistycznej. W latach 80. pojawił się tu m.in. Jacek Kuroń czy Vaclav Havel. Robi się powoli ciemno wchodzimy na wieżę. Tutaj wiatr szaleje na całego, wychodzą też ciemne chmury. Mimo, że jest ciemno to jeszcze sporo widać, panorama sięga Gór Opawskich, Śnieżnika z drugiej strony po Ślężę. W dole widać też oświetlone miejscowości i jeziora Paczkowskie, Otmuchowskie i Nyskie. Robię też zdjęcia, za statyw roni barierka na tarasie, ale buja trochę wieżą… ;)
Schodzimy z wieży, ostatni 4 kilometrowy odcinek trasy na Przełęcz Lądecką pokonujemy w zupełnych ciemnościach z latarkami.
Pokonana tego dnia trasa miała 28 km, choć w większości biegła znanymi już przeze mnie szlakami miejsca takie jak ruiny zamku Karpień, Trojak i Wrzosówkę miałem okazję zobaczyć po raz pierwszy.
Wczoraj w leśnym barze serwowano Holbę :)
OdpowiedzUsuńO! Jak ja tam byłem Holby nie było, tylko dwa rodzaje jakiegoś mniej znanego piwa ;)
UsuńGambrinus to wcale nie mniej znane, w całym kraju zapewne popularniejsze niż Holba, która jest częsta głównie w naszych rejonach :)
Usuńteraz rzeczywiście widzę na fotach, że to Gambrinus, tak te piwo kojarzę z czeskich sklepów. Sam już zapomniałem co piłem :D
Usuń