Na krańcu Sudetów Środkowych czyli Góry Krucze, G. Jastrzębie i Zawory
5.4.20
3
Diadem Polskich Gór
,
Góry Jastrzębie
,
Góry Kamienne
,
Góry Krucze
,
góry stołowe
,
relacje z wypraw
,
Sudety Środkowe
,
Sudety.
,
Zawory
Na krańcu Sudetów Środkowych czyli Góry Krucze, Góry Jastrzębie i Zawory
14 marca 2020 r.
Pomysł na wyjazd zrodził się u znajomego kilka dni wcześniej.
Zaproponował wyjazd w tą część Sudetów, gdzieś „na koniec świata” o której
bardzo mało wiem i nigdy mnie tam jeszcze nie było. Najbliżej tych miejsc byłem
w 2018 r. przemierzając Główny Szlak Sudecki, no i wirtualnie, od czasu do
czasu czytając jakąś relacje z wyprawy w te okolice na forach. Góry Krucze,
Góry Jastrzębie i Zawory brzmią ciekawie. Czy tak było? O tym
przekonacie się w relacji 😛
Góry Krucze: to pasmo jako zachodnia część Gór Kamiennych
położonych w Sudetach Środkowych pomiędzy Bramą Lubawską, Karkonoszami a Górami
Stołowymi (G. Jastrzębie i Zawory). Najwyższym szczytem G. Kruczych jest Královecký
Špičák (881 m), zaś po polskiej stronie Szeroka (857 m). Pasmo ma nietypowy
przebieg dla Sudetów północ-południe a zbudowane jest głównie czerwonego spągowca
czyli skał o ciekawej czerwonej barwie.
Z domu wyjeżdżamy o 6, jedziemy dość długo bo do podnóża Gór
Kruczych mamy aż 150 km. Zanim jednak dojeżdżamy na miejsce startu zatrzymujemy
się na chwilę w dawnym miasteczku Chełmsku Śląskim przy „Dwunastu Apostołach”. 12
drewnianych domków z 1707 r. postawili Cystersi z Krzeszowa. Przeznaczone były
dla tkaczy, którzy tu mieszkali i pracowali. Chełmsko Śląskie wówczas bardzo
się rozwijało pod względem tkactwa, a miejscowe wyroby trafiały do całej
Europy. Domy wybudowano w szeregu, parterowe, podcieniowe budynki, o konstrukcji
ryglowej i zrębowej. Zwieńczone dwuspadowym dachem krytym gontem. Dziś mieści
się w nich izba tkacka, jeden z domków zwany „Judaszem” spłonął.
Auto zostawiamy w Okrzeszynie. To niewielka,
górska wieś „na końcu świata” położona w
tzw. "granicznym worku okrzeszyńskim” otoczona z trzech stron Czechami. Dziś to
biedna miejscowość, ale kiedyś było trochę inaczej. W XVII w. rozwinęło się tu
tkactwo chałupnicze, wydobywano również kamień. Od XIX w. w okolicach wsi
istniała kopalnia węgla, doprowadzono tutaj również linię kolejową z Kamiennej
Góry. W 1947 r. odnaleziono złoża uranu, w 1951 r. rozpoczęto budowę kopalni
pod nadzorem ZSRR. Ostatecznie wydrążono tylko 2 sztolnie, wydobyto 4000 t rudy
i przerwano wydobycie z powodów ekonomicznych. W 1959 r. zlikwidowano linię
kolejową do Kamiennej Góry, od tego czasu miejscowość podupadła. Ruszamy z
jednego z przystanków PKS we wsi, na końcu tuż przy granicy stoi zniszczony
renesansowo-barokowy kościół cmentarny św. Michała Archanioła z 1580 r. pierwotnie zbudowany przez Cystersów z Krzeszowa - 1352
r. Świątynia do czasu powstania drugiego większego kościoła pełniła funkcję
kościoła parafialnego, później cmentarnego do 1945 r. Po tej dacie popada w
ruinę, nieczynny jest też okoliczny cmentarz.
Za wsią wchodzimy na zielony
szlak graniczny, którym będziemy wędrować dłużej. Sudecki zielony szlak
graniczy to trasa o długości ok. 100 km od Słonecznika w Karkonoszach do
Tłumaczowa. Jeszcze jeden sudecki graniczny szlak ma przebieg Niemojów-Bardo,
także o długości ok 100 km. Dość stromo wspinamy się wzdłuż granicy, często
oznaczonej naturalnymi słupkami granicznymi wykutymi w skałach, mijamy też sporo
okazałych „czerwonych” skał z widokiem np. Krausova vyhlídka w kierunku
południowym w dolinę i na Góry Jastrzębie, jest też ciekawa wiata a w jednej ze
skał dość głęboka jaskinia, ale nie sprawdzałem gdzie się kończy. 😋 Zdobywamy
Jański Wierch (697 m) będący najwyższym szczytem po polskiej stronie Gór
Jastrzębich, zaliczany jest także do Diademu Polskich Gór. Ze szczytu widok na
okolicę, między drzewami i śmigłami wiatraków pokazują się Karkonosze.
Schodzimy z Jańskiego Wierchu, wychodzimy na łąki, przekraczamy bagno,
wchodzimy w Góry Krucze. Teraz przez kilka km wędrujemy przez szare jeszcze o
tej porze roku łąki, po lewej pięknie ośnieżone Karkonosze, wokół nie widać
żadnych zabudowań… dziko, cisza, szumi tylko potok, który przekraczamy
nadgryzionym przez czas kamiennym mostkiem.
Gdy wchodzimy w las rozpoczynamy
dość strome podejście po kamienistej ścieżce na Bogorię. Dalej ciągle lasem,
spotykamy pierwszego dziś turystę i pierwsze płaty śniegu. W pewnym momencie
zmieniany na jakiś czas kolor szlaku na niebieski, idziemy na stronę czeską,
dość stromo wspinamy się na stożkowaty Královecký Špičák (881 m) będący
najwyższym szczytem Gór Kruczych (czes. Vrani hory). Znajduje się tutaj maszt przekaźnikowy i stare
zniszczone już startowisko dla paralotniarzy. Postanawiamy tutaj odpocząć,
siadamy na starym podeście, jemy kanapki i podziwiamy widok na Wyżynę
Broumowską i ośnieżone jeszcze Karkonosze. Jest pięknie! Zabawiamy tutaj dość
długo, po szczycie kręci się duży pies Czechów, którzy robią ognisko.
W końcu jednak
musimy ruszać dalej, żółtym szlakiem wracamy na Przełęcz Wiązową i ponownie na
zielony szlak graniczny. Stąd wspinamy się na Szeroką (857 m) najwyższą w
polskich Górach Kruczych również zaliczaną do Diademu Polskich Gór. Sam szczyt
nie oferuje żadnych widoków, ale w jego pobliżu z wycinki ponad kamieniołomem
roztacza się rozległy widok w kierunku Karkonoszy.
Z tego szczytu robimy już
odwrót, teraz wracamy tym samym zielonym szlakiem w kierunku Okrzeszyna. W
pewnym momencie obok drewnianej chatki zmieniamy na niebieski kolor. Wychodzimy
z lasu, wzdłuż potoku pięknie zielenią się przebiśniegi, mijamy budynek dawnej
kopalni uranu, szybu nr 2. Przez łąki docieramy do Okrzeszyna, na niebie
dziwnie kołuje samolot. Tu kończymy wędrówkę…. ale nie do końca ;)
Autem przemieszamy się na platformę widokową z ładnym
widokiem na Chełmsko Śląskie i Karkonosze, później auto zostawiamy na Przełęczy
Strażnicze Naroże. Jesteśmy w paśmie Zaworów czyli północnej części Gór
Stołowych, te pasmo charakteryzuje się płaskimi, długimi grzbietami i stromymi
stokami wzniesień. Naszą ostatnią na dziś misją jest zdobycie najwyższego
szczytu tych gór czyli Róg (715 m).
Ruszamy z przełęczy czerwonym szlakiem,
szybko osiągamy stromo wchodząc na płaski szczyt Roga zaliczanego do Diademu
Polskich Gór. Słońce chyli się już ku zachodowi, ciepłymi promieniami oświetla
pagórkowatą Kotlinę Krzeszowską i Karkonosze, dominuje bryła kościoła w
Chełmsku Śląskim, gdzieś w polu słychać pracujący traktor. Kończy się dzień…
piękny dzień a czerwone słońce chowa się za wieżą TV na Černej Horze w Karkonoszach…
Tak zakończyliśmy wędrówkę po Sudetach Środkowych, najdłuższą w tym roku bo 32 km. Był to
ostatni dalszy wyjazd w góry przed wybuchem epidemii, dzień później zamknęli
granice i pojawiły się kolejne obostrzenia. Kiedy będziemy znów cieszyć się swobodną
wędrówką, tego jeszcze nie wie nikt…
Cóż było warto, wyjazd był w celu zdobycia kilku szczytów do
Diademu Polskich Gór i Włóczykija Sudeckiego. Odkryłem fajny zakątek Sudetów,
taki jakby trochę gdzie czas się zatrzymał, gdzie rządzi natura. I to właśnie
lubię najbardziej w zdobywaniu odznak! 😊
Dzięki za opis tras. Ten kawałek gór jest na mojej liście zatem przyda się. Fajna fotorelacja.
OdpowiedzUsuńDzięki, Pozdrawiam! :)
UsuńBardzo ciekawa trasa.
OdpowiedzUsuńWarto też przejść się w czeskie pasmo wspomnianych Gór Jastrzębich. A żeby zrobić to w ramach jednego dnia, to skorzystać można z biegnącej wzdłuż niego lini kolejowej. Ja akurat najprościej podjechałem z Rytna v Podkark. do Trutnova i wróciłem do auta górami zaliczając wieżę widokową na Markoušovickém hřebeni (Slavětínská rozhledna) i na Žaltmanie (jeszcze wtedy jakoś trzymał się ten metalowy chochołek ale tylko ja byłem odważny ;-) ), no i po drodze obowiązkowo knedliki i piwo w Jestřebí boudzie.
W ogóle okolica jest niezwykła i żeby mieć więcej czasu, to skorzystaliśmy z bardzo fajnego i taniego agro na obrzeżach Chełmska Śląskiego, z którego wcześniej korzystał też Paweł "Leuthen" gdy działał w tych okolicach.