Deszczowe Góry Stołowe: Narożnik i Szczeliniec Wielki
3.8.20
0
Diadem Polskich Gór
,
góry stołowe
,
Korona Gór Polski
,
Rajdy z PTTK
,
relacje z wypraw
,
Sudety Środkowe
,
Sudety.
,
Ziemia Kłodzka
Deszczowe Góry Stołowe: Narożnik i Szczeliniec Wielki
11 lipca 2020
Korona Gór Polski 12/28: Szczeliniec Wielki
Góry Stołowe: pasmo położone w Sudetach Środkowych. Od
południa graniczą z Górami Orlickimi, z Górami Bystrzyckimi, od wschodu z
Kotliną Kłodzką, a dalej na północ z Kotliną Broumovską, leżącą po czeskiej
stronie. To jedyne w naszym kraju góry o płytowej budowie geologicznej.
Piaskowcowe skały ułożone są poziomo, ukształtowało je przed milionami lat
morze, ponieważ teren gór był dnem morskim. Szczyty są tu więc płaskie, stąd
nazwa ”stołowe” i skaliste. Skały mają tu niecodzienne, ciekawe kształty, a wędrując
szlakami możemy pokonywać labirynty skalne. To sprawia, że pasmo bardzo chętnie
odwiedzane jest przez tłumy turystów… trzeba więc starać się je omijać. Najwyższym
szczytem Gór Stołowych jest Szczeliniec Wielki (919 m), zaliczany do Korony Gór
Polski.
Znów zapisuję się na jednodniowy rajd z PTTK Prudnik, tym
razem ruszamy w główną część Gór Stołowych, w której byłem już dwa razy, po raz
ostatni 2 lata temu wędrując Głównym Szlakiem Sudeckim. Dzisiejsza trasa jest
nieznana mi tylko przez pierwsze kilka kilometrów. Prognozy pogody na ten dzień
nie są optymistyczne, ma padać, a nawet obficie lać, ale trudno. Może prognozy
się nie sprawdzą? Może się sprawdzą, ale nie będzie choć tłumu na szlaku? :P
O godzinie 9 ruszamy z Batorowa – wsi koło Szczytnej
założonej w 1770 r. wraz z hutą szkła. Wspinamy się na Górę św. Anny (635 m) z
kalwarią i barokową kaplicą św. Anny z 1707 r. Położona w górach nad Batorowem
kaplica znajdowała się niegdyś na uczęszczanym szlaku pątniczym z Dusznik do
sanktuarium w Wambierzycach. Pątnicy w kościółku mogli odpocząć, a także
zatopić się w modlitwie. Wewnątrz kaplicy znajduje się kryształowy żyrandol z
huty z Batorowa. Niestety kościółek jest zamknięty, otwierany tylko na msze
niedzielne o godz. 10:00.
Ruszamy dalej, zielony szlak wypłaszacza się, mijamy kilka
starych kamiennych szlakowskazów z XIX w. w języku niemieckim Kamienie pokazują
kierunek do Skały Józefa, informują też, że palenie w lesie jest zabronione. Starych
szlakowskazów w Górach Stołowych możemy spotkać więcej.
Maszerujemy dalej, Skała Józefa niegdyś była atrakcją z pięknym widokiem, dziś nieco
przysłoniętym przez drzewa, jednak z przecinki można coś zobaczyć, tam po raz
pierwszy wyjmuje aparat. Szlak biegnie przez las świerkowy po płaskim, jest
mokro, mijamy grzyby, robi się coraz ciemniej. Zaczyna padać, ubieramy więc
płaszcze, pada dość solidnie, a my akurat wędrujemy przez trawiasty odcinek, po
chwili w butach mamy mokro. Mijamy kapliczkę i piaskowcowy, stary krzyż (w
formie popularnej dla G. Stołowych). Niestety jest zniszczony, ktoś lub coś go
połamało. Deszcz nie ustaje, ale można było tego się spodziewać, docieramy na
Skały Puchacza. Jest to ciąg piaskowcowych odsłonięć skalnych i urwisko,
powstałe po kamieniołomie czynnym jeszcze po II wojnie. Roztaczają się stąd
widoki w kierunku południowym i zachodnim, dziś skryte we mgle i przewalających
się chmurach.
Maszerujemy niebieskim szlakiem pomiędzy skałami nad krawędzią
urwiska, co jakiś czas schodzę na skalne punkty widokowe. Tak zdobywamy
najpierw Kopę Śmierci (825 m), a następnie Narożnik (849 m). Widoki ze skał nad przepaścią są piękne. Mimo
pogody, można coś zobaczyć np. skrytą we mgle wieś Łężyce, w której kilka lat
temu miałem bazę noclegową z barokowym kościołem pw. Marii Magdaleny. W drugą stronę
widać też przewalające się chmury i znikający co chwilę Szczeliniec Wielki. Okoliczne
skały chętnie wybierane są też przez wspinaczy. Niestety Narożnik to też
tragiczne miejsce. W 1997 r. dokonano tutaj morderstwa. Para studentów z
Akademii Rolniczej we Wrocławiu została zamordowana podczas wędrówki po Górach
Stołowych. Sprawcy oraz motyw zbrodni do dziś pozostają nieustalone, o tragedii
przypomina tablica na skale oraz krzyże w miejscu zbrodni.
Schodzimy z
Narożnika do szosy, tutaj rozdzielam się z grupą. Asfaltówką wędruje do Karłowa,
chwilami kropi deszcz. Karłów to wieś położona tuż pod Szczelińcem Wielkim,
bardzo oblegana, tłumy, kramy, czyli coś czego nie lubię… Rozpoczynam więc
wspinaczkę na Szczeliniec Wielki po 665 schodach. Trasę turystyczną pomiędzy skałami na szczyt w 1790 r. wykonał
ze współpracy z wojskiem pruskim Franciszek Pabel w celu budowy fortyfikacji na
górze. Jednak fortyfikowanie wkrótce zaniechano, a Pablowi nadano tytuł pierwszego przewodnika w Sudetach. Od tej pory
na Szczelińcu rozpoczął się ruch turystyczny.
Wspinam się do schroniska PTTK na
Szczelińcu. Historia tego budynku sięga 1845 r. kiedy to wspomniany już Franz
Pabel zbudował w tym miejscu schronisko nazywając je „Szwajcarką”. Obiekt jest
malowniczo położony nad przepaścią skalną, z pięknym widokiem, moim zdaniem chyba
najładniejsze położenie schroniska w Sudetach.
Jako jedyne nie posiada też drogi dojazdowej, transport żywości i innych artykułów
odbywa się za pomocą towarowego wyciągu linowego. Z tarasów roztaczają się
piękne widoki, dziś nieodległe, ale również ciekawe, chmury przewalają się nad
górami, jest trochę ludzi, ale nie ma tłumu co w tym miejscu jest częstym
zjawiskiem. W schronisku także luźno, spędzam tu około godzinę, zamawiam
tradycyjnie naleśniki, kupuję też Znaczek Turystyczny.
Wychodzę, ze schroniska, kupuję bilet wstępu
do Parku Narodowego i wchodzę na szczyt. Zwieńczony jest skała zwaną Fotelem
Pradziada – to najwyższy punkt Gór Stołowych, zaliczany także do Korony Gór
Polski. Jestem tutaj sam, ze skał powinien być widok, ale akurat wszystko
zniknęło we mgle.
KGP 12/28 |
Teraz najciekawsza część wycieczki, wędrówka malowniczym labiryntem
skalnym. Szlak wije się tutaj wąskim przejściem pomiędzy skałami o różnorodnych
kształtach. Schodzę do ciemnej „Diabelskiej Kuchni”, mijam skały o ciekawych
nazwach np. Wielbłąd, Małpolud, Kołyska. Miejscami trzeba się schylać, przeciskać,
trzymać łańcucha. Pięknie! Miejsce to zagrało jedną ze scen w znanym filmie "Opowieści z Narni - Książe Kaspian". Są także skalne punkty widokowe nad przepaścią.
Widoki, płynące chmury, parujące góry sprawiają, że spędzam na nich około
godziny.
Nie chce się stąd schodzić, ale czas powoli zaczyna gonić. Końcówka
trasy turystycznej to metalowe później kamienne strome schody ze skał do
Karłowa. W tej miejscowości kończę wędrówkę po Górach Stołowych.
Pokonana tego dnia trasa miała 18 km i przebiegła w bardzo
lajtowym tempie, szczególnie na Szczelińcu Wielkim. :D. Jak się okazało
prognoza tylko częściowo się sprawdziła i przez większość wyjazdu deszcz nie
padał. Była okazja zobaczyć Góry Stołowe w innej równie pięknej wersji,
mgliste, tajemnicze i bez tłumów turystów, które właśnie odstraszył deszcz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz