Zimowo-szare Pogórze Orlickie: Peklo i Dobrošov
1.3.23
3
góry orlickie
,
Rajdy z PTTK
,
relacje z wypraw
,
Sudety Środkowe
,
Sudety.
,
Wzgórza Lewińskie
Zimowo-szare Pogórze Orlickie: Peklo i Dobrošov
25 lutego 2023 r.
Wypad na Pogórze Orlickie to Rajd zimowy w Sudety z PTTK Prudnik. Od kilku lat uczestniczę w tych rajdach i każdego roku wędrujemy gdzieś indziej. W zeszłym roku wędrowaliśmy po Górach Wałbrzyskich, dwa lata temu zaś grupę po Górach Bystrzyckich prowadziłem ja. Tym razem rajd prowadzi znajomy i jest on jego debiutem w roli komandora. Postanawiam zatem, że jadę, tym bardziej, iż teren ten nie jest mi znany, i tymi szlakami nie wędrowałem jeszcze nigdy. Kilka dni przed wyjazdem okazało się, że podczas wycieczki pogoda może być nie za ciekawa, ale trudno… co ma być to będzie.😁
Autobusem jedziemy do Kudowy Zdroju, a przy dworcu kolejowym rozpoczynamy wędrówkę o godz. 9:00. Grupowa fotografia w śnieżycy i ruszamy w trasę! Szybko wychodzimy z miejscowości, mijamy pomnik rodem z poprzedniej epoki. Potem po błocie przez łąki z widokiem za plecami na Kudowę i okoliczne szczyty docieramy do wsi Brzozowie.
Wieś z tych typu gdzieś na końcu sudeckiego świata, położona w górach przy granicy z Czechami. W miejscowości mijamy barokowy kościół śś. Piotra i Pawła z 1730 r. Ma on nieco nietypową bryłę gdyż wysoka wieża, dzwonnica nie łączy się z budynkiem świątyni lecz jest ona częścią murów okalających kościół. Przed kościołem okazały kamienny krzyż, a pod dzwonnicą stary pomnik ofiar I wojny światowej.
Podążamy w górę wsi i przekraczamy granicę, jesteśmy w Českej Čermnej, to już większa miejscowość niż polskie Brzozowie. Zmieniamy kolor szlaku na zielony i opuszczamy wieś, śniegu tu trochę więcej. Przystanek na kanapkę i gorącą herbatę robimy na skraju lasu, stoi tu rzeźba drwala i mała drewniana dzwonnica.
Następnie podążamy dalej zielonym szlakiem, leśną drogą z góry. Ten odcinek, należał do nudnych i poza wielkimi wyrębami świerków i błota po kostki nie oferował niczego ciekawego. Schodzimy do doliny potoku Olešenka, prawego dopływu Metuji, wypływającego ze stoków Orlicy w G. Orlickich. Teraz podążamy wzdłuż wezbranego po roztopach śniegu, szumiącego potoku do… piekła, czyli schroniska o takiej nazwie.
Chata Peklo (Bartoňova utulna) to schronisko mieszczące się w budynku dawnego młyna, o którym pierwsze wzmianki pochodzą z 1527 r. W 1908 r. miejsce to przejmuje przemysłowiec włókienniczy Josef Bartoň i powierza przebudowę budynków młyna na schronisko turystyczne Dušanowi Jurkovičowi – znanemu architektowi słowackiemu (twórca wielu dzieł architektury w Czechach, Słowacji i Polsce – cmentarze wojenne w Beskidzie Niskim). Stylowy drewniany obiekt do dziś pełni funkcję schroniska. Wchodzimy do środka, wnętrze z ładnym wystrojem, z kominkiem, pianinem i wielką postacią czarnego diabła. Planowaliśmy tutaj dłuższą przerwę, jednak większość stolików ma kartkę zarezerwowane, mimo ,że nikogo nie ma, obsługa nie pozwala siadać… No to pieczątka, chwila rozejrzenia się po chacie, foto z diabłem i uciekamy dalej...
Foto grupowe |
Teraz czeka nas trochę podejścia czerwonym szlakiem, idziemy w górę, za plecami zostawiając dolinę Peklo, trochę lasem, potem przecinamy wieś Jizbice i wychodzimy na pola. Bardzo mocno wieje, polatuje śnieg, błyska słońce, są też widoki na okolicę po zbiornik retencyjny Rozkoš. W końcu zdobywamy Dobrošov (624 m), najwyższy punkt dzisiejszej trasy. Szczyt ten zaliczany jest do odznaki Sudecki Włóczykij, którą powoli sobie robię.
pierwsze oznaki wiosny |
Tuż pod wierzchołkiem stoi schronisko Klubu Czeskich Turystów - Jiráskova chata. Nazwa schroniska pochodzi od Aloisa Jiráska - czeskiego pisarza urodzonego w nieodległym Hronovie. Jego imieniem nazwany jest też czerwony szlak biegnący przez G. Orlickie, którego fragmentem wędrowaliśmy. Pierwsze schronisko w tym miejscu stanęło w 1895 r. jednak szybko okazało się zbyt małe. Zatem w latach 1921-23 zbudowano nowy budynek według projektu wspomnianego już znanego słowackiego architekta Dušana Jurkoviča. Fundusze na budowę pochodziły od darczyńców, ich nazwiska znajdują się na ścianach budynku. Kamienno-drewniany budynek posiada wieżę widokową, wstęp jest płatny, rezygnuję jednak z wejścia na nią z powodu pogody. Tutaj postanawiamy zrobić długą przerwę, stąd nikt nas nie wygania, zatem na stół wjeżdża piwo i coś do jedzenia. Z okien można podziwiać widok, siedzimy ponad godzinę, raz sypie śnieg, raz błyska słońce.
Kolejny znaczek do kolekcji |
Po wyjściu ze schroniska idziemy w kierunku wsi Dobrošov. Wkraczamy teraz na teren grupy warownej Dobrošov-Beloves. To pozostałości umocnień czechosłowackich z lat 1935-38 r. W tych latach wzdłuż granic Czechosłowacji, w celu obrony przed atakiem ze strony III Rzeszy powstało 9 grup artyleryjskich, 250 schronów ciężkich oraz tysiące lekkich obiektów obronnych tzw. „řopików”. Obiekty te jednak nigdy nie zostały wykorzystane w boju, a Czechosłowacja została zajęta bez walki. Fort nie został ukończony, a jedynie jeden budynek posiadał wyposażenie nadające się do walki. Planowano wybudować dwa bunkry piechoty, dwa bunkry artyleryjskie, jedną wieżę artyleryjską, wieżę moździerzową oraz budynek wejściowy. Budynki są połączone podziemnymi korytarzami o łącznej długości 1750 m. Armaty miały ostrzeliwać całą dolinę Náchodu i wspierać pojedyncze chaty piechoty na zboczach nad Bělovsí . Zasięg głównych dział miał sięgać poza Hronov. W czasie okupacji twierdza była wykorzystywana do testów niemieckiej broni, zatem niektóre budynki są uszkodzone. Obecnie niektóre obiekty twierdzy udostępnione są do zwiedzania jako muzeum, jednak w okresie zimowym niestety wszystko jest nieczynne. Wchodzimy na najwyżej położony obiekt twierdzy „N-D-S 72 Můstek”, który miał pełnić funkcje obserwacyjne. Prowadzą na niego schody i rzeczywiście z góry roztacza się rozległa panorama na okolicę.
Podążamy dalej zieloną ścieżką dydaktyczną, kolejnym „bunkrem” jest „N-S 78 Polsko”. To samodzielny bunkier piechoty ciężkiej, którego obsługę miało zapewnić 23 żołnierzy. Nazwa Polsko pochodzi od sąsiedniej nazwy osady, a nie naszego kraju ;)
Dalej mijamy kolejne samodzielne schrony N-S 79 Hrobka i N-S 81 "Lom".
Po wyjściu z lasu na łąkach ładnie prezentuje się N-S 82 Březinka pomalowana, otoczona drutem kolczastym i zaporami przeciwczołgowymi. Widać też stąd Nachod z górującym ponad miastem okazałym zamkiem. Przy jednym z dawnych bunkrów w ruinie na łące stoi altana widokowa z widokiem na miasto.
Schodzimy do Beloves czyli części miasta Nachod. Przekraczamy rzekę Matuję, mijamy jeszcze jeden bunkier „N–S 84 Voda” i podążamy do granicy. Przy dawnym przejściu granicznym Kudowa Słonne/Nachod kończymy wędrówkę z dystansem 21 km.
Wycieczka dobiegła końca, mimo niezbyt sprzyjającej pogody, która i tak okazała się znacznie lepsza od prognoz, udało się odwiedzić zupełnie nowy dla mnie fragment Sudetów i zobaczyć kilka ciekawszych miejsc tj. stare umocnienia czechosłowackie czy schroniska. Miejsca te gdyby nie rajd i szczyt do odznaki pewnie nie prędko znalazły by się na liście odwiedzonych przede mnie. 😉
Dystans: 21 km
Przewyższenia: 528 m
Mapa trasy:
Kilka lat temu Peklo prowadziła polska para, dość specyficzna, bo facet w ogóle nie znał czeskiego. Chyba długo tam nie zagospodarzyli.
OdpowiedzUsuńW Pekle obsługa na Polaków raczej nie wyglądała, za to w Jiraskovej chacie jedna z kelnerek płynnie mówiła po polsku. ;)
UsuńPewnie tam więcej turystów z Polski, bo i dojechać można łatwo, a Peklo jednak bardziej schowane ;)
Usuń