Przez Beskid Żywiecki, Orawę i Gorce z plecakiem (1): Pasmo Pewelskie i Chatka studencka pod Soliskiem
10.4.25
1
Beskid Żywiecki
,
Beskidy
,
Chatka studencka
,
karpaty
,
relacje z wypraw
,
Wędrówki z plecakiem
Przez Beskid Żywiecki, Orawę i Gorce z plecakiem 9-11 lipca 2024 r.
Dzień 1: Jeleśnia - Janikowa Grapa - Gachowizna - Hucisko - Chatka studencka "Pod Soliskiem" na Adamach
Od mojej wędrówki Głównym Szlakiem Beskidzkim minął już niemal rok. Tak długiej włóczęgi z plecakiem nie będę pewnie miał okazji tak szybko zrobić ponownie, jednak jakaś kilkudniówka musi być. W głowie rodzi się plan by połączyć kilka beskidzkich pasm w jedną wędrówkę. O ile w Sudetach łączenie pasm jest łatwiejsze, bo są niewielkie i czasem można przejść dwa w jeden dzień, o tyle w Beskidach już jest nieco trudniej. Odcinków GSB na razie nie chcę powtarzać, ale kilka lat temu na mapie znalazłem ciekawy alternatywny szlak niebieski, który łączy Beskid Żywiecki z Gorcami. Kolejny powód to odznaka Diadem Polskich Gór i leżący z perspektywy górskiej, gdzieś na uboczu Bukowiński Wierch, który leży blisko tego szlaku. To była zdecydowana motywacja by ruszyć na trasę! Zostało więc tylko klepnięcie urlopu w pracy i liczenie, że pogoda będzie dobra bo prognozy są średnie ;) Pakuję plecak i..
4:30 prudnicki dworzec, słońce wschodzi, na peron wtacza się pociąg do Kędzierzyna. Znaną i lubianą kombinacją przesiadkową przez Gliwice i Katowice po 4 godzinach z hakiem wysiadam na dworcu kolejowym w Żywcu. Na dworcu mają pocztę, idę więc jak za dawnych lat do okienka, kupuję pocztówkę, znaczek, adresuję kartkę do rodziny, wypisuję potencjalne miejsca, gdzie przez najbliższe 4 dni planuję łazić, po czym wrzucam ją do skrzynki na listy (to nic, że pewnie dojdzie po tym, jak ja już będę w domu 😁). Spodobało mi się wysyłanie kartek i będę tak robić częściej. Zobaczymy, czy w nawyk wejdzie szukanie poczty, albo czerwonej skrzynki podczas wędrówki. 😅
Zbliża się godzina busa, pędzę więc na PKS i wsiadam w busa do Jeleśni. Gdy już mam wysiadać z nieba puszcza się deszcz… Wysiadam przy dworcu PKP Jeleśnia, idę pod wiatę, leje solidnie… z daleka mruczy burza… super rozpoczęcie! Jest jednak nadzieja, bo niebo się przejaśnia, a radary burzowe mówią, że przestanie padać. Czekam z 30 min i rzeczywiście przestaje padać i nawet wychodzi słońce! Robi się jednak parno, a to dobrze nie wróży. Cóż, jeszcze szybki sklep i ruszam w trasę.
Na początek żółty szlak i wędrówka przez Pasmo Pewelskie czyli niewielką grupę górską zaliczaną czasem do Beskidu Makowskiego albo Żywieckiego. Ciągnie się na długości ok. 15 km od Jeziora Żywieckiego i rzeki Koszarawy po dolinę Kocońki. Z Jeleśni wychodzę główną drogą, przechodzę przez most na drugą stronę drogi i wchodzę w góry. Wita mnie malutki ptaszek, pewnie pisklak wyleciał z gniazda i nie umie wrócić. Piszczy w końcu jednak zbiera się na odwagę i odbija od ziemi. Nie jestem pewny, ale to przypuszczalnie sosnówka.
Żółty szlak prowadzi mnie wąską asfaltówką w górę przez przysiółki Janikówkę i Pradziady, pojawiają się widoki na skryte w chmurach wyższe szczyty. W końcu zanurzam się w lesie i pnę się w górę, las po deszczu pięknie pachnie, a promienie słońca błyszczą w mokrych liściach. Pod Janikową Grapą jest polana, a na niej miejsce na ognisko i kilka kłód. To będzie miejsce na pierwszą posiadówę, a co mogę! Widoczek stąd jest piękny, wyższe szczyty w oddali nadal w chmurach, a w trawie na kwiatach koniczyny pracują pszczoły i inne zapylacze.
Po dłuższym posiedzeniu ruszam i wchodzę na szczyt Janikowej Grapy (626 m), wierzchołek jest zalesiony. Na drzewie wisi mała kapliczka i kartka z nazwą szczytu. Teraz będę wędrować grzbietem, żółty szlak wyprowadza mnie po pewnym czasie na polany w pobliżu przysiółka Madeje. Trawy powoli przybierają barwy z zielonego na żółty, widoki sięgają szczytów Beskidu Żywieckiego tj. Łosek Lachów Groń czy Jałowiec, chwilami błyska słońce. Babia i Pilsko pozostają w chmurach.
Mijam po kolei: Garlejów Groń, Zwaliska, Bigoskę, droga jest błotnista i pełna kałuż… Tuż za Bigoską chcąc minąć kałużę, ślizga mi się noga i… wywijam orła, razem w plecakiem siadam w błotnistej kałuży. Super! Spodnie, ręce, nogi i połowa plecaka uwalona błotem, klnę ale to na nic… ciepło jest, wyschnie, a to jak wyglądam nie jest na razie bardzo ważne. 😂 Dalej mijam większą kapliczkę i wchodzę na Baków (766 m) to najwyższy szczyt Pasma Pewelskiego.
Potem kolejne łąki, kwiaty motyle, widoki, szczyt Ubocz (740 m) i przełęcz pod Gachowizną. Na kierunkowskazie naklejka forum GBG, tzn. ktoś ze znajomych tu kiedyś był.😉 Zmieniam kolor szlaku na niebieski, mijam kolejne kapliczki (szlak kapliczek) jeszcze Gachowizna (758 m) i przez zarastające polany schodzę do Huciska. Z góry dobrze widoczny jest kościół pw Niepokalanego Serca NMP zbudowany w latach 1936-1939. Widząc kościół i cmentarz wpadam na pomysł, żeby pójść zobaczyć czy nie ma tam ogólnodostępnego kranu czy studni. Okazuje się, że jest, a że jestem cały w błocie to trzeba zrobić małe czyszczenie. W miarę możliwości czyszczę więc plecak, obywam ręce i nogi oraz spodnie… Idealnie nie jest, ale przynajmniej nikt się mnie nie przestraszy :D
Na niebie wyłazi coraz więcej czarnych chmur. Idę w dół Huciska, mijam stary piec wapienniczy zbudowany w latach 20 XX w. służył do lat 70. Kamień do pieca dostarczano spod góry Grojec w Żywcu, najpierw koleją a następnie 200 m wąskotorówką z kolebami. Obok przebiega linia kolejowa nr 97 z Suchej Beskidzkiej do Żywca - fragment Galicyjskiej Kolei Transwersalnej otwartej w 1884 r. W tym miejscu przekracza ona najwyższy punkt na całej swej trasie - Przełęcz Hucisko 560 m. Na linii kilka miesięcy później rozpoczął się remont generalny, za dwa lata mają tu jeździć szybkie pociągi… zobaczymy. 😉
Szlak zielony kluczy między domami, a czarne chmury za plecami gęstnieją, mruczy też burza. Przyśpieszam tempo i decyduję się, że skrócę nieco szlak idąc asfaltową drogą od razu w dół (z pewnością idąc wyżej miałbym lepsze widoki), ale chcę zdążyć przed burzą. Na początku Lachowic schodzę z asfaltu i zanurzam się znów w lesie. Przechodzę przez urokliwy przysiółek Mizioły z kilkoma domami, a następnie schodzę w wąwóz Wątrobowego Potoku. Jakoś tak tajemniczo tutaj… zielono, nieco mrocznie.
Teraz zostało mi ostre podejście na polanę Adamy, które idzie mi całkiem sprawnie. W końcu docieram, to cel mojej dzisiejszej wędrówki, przed burzą zdążyłem… a jak się później okaże trochę coś pomruczy, pokropi i wszystko przejdzie bokiem...😆 Na polanie na wysokości 700 m stoi chatka studencka na Adamach zwana też pod Soliskiem i tutaj dziś zamierzam spać. Wchodzę na teren i witam się z chatkowym, który prowadzi mnie na pokoje i pokazuje chatę. Schronisko studenckie mieści się w starej drewnianej beskidzkiej chałupie na widokowej polanie. Historia tego miejsca jako chatki studenckiej zaczyna się w 1976 r. gdy klub turystyczny „Maluch” przy Politechnice Śląskiej odnajduje starą chatę i planuje zorganizować tu schronisko. W kolejnych latach remontuje dom, doprowadza prąd i wodę a miejsce to staje się chatką studencką działającą po dziś dzień. Aktualnie chatą zarządza oddział uczelniany PTTK.
Po wędrówce czas na wieczorne rytuały, a więc kąpiel, pranie, kolacja z artykułów przyniesionych ze sobą. Wnętrze chatki jest bardzo klimatyczne, a z kuchni i salonu z kominkiem roztacza się piękny widok… W chacie nocuje dziś kilka osób idących nowy szlak „The lopp” wielką pętlę beskidzką. Wśród nich jest dziewczyna z Opola, a więc moje okolice. Później po zmierzchu siedzimy na dworze przy ognisku i gadamy do późna, noc jest bardzo ciepła. Jest klimacik! 😊
Jakoś chwilę po północy zmykam do pokoju, usypiam z okami otwartymi na oścież przy muzyce cykających świerszczy…
CDN...
MAPA TRASY:
(18,5 km)
Jeśli podoba Ci się ten post, zainspirował do wędrówki, wesprzyj portal stawiając symboliczną kawę 😉
Jeśli efektem deszczu i chłodu mają być takie relację, to ja jeszcze trochę chcę aby ciepło nie wróciło ;)
OdpowiedzUsuńTrochę słabą widoczność miałeś na Grzbiecie Pasma Pewelskiego - a widoki na południe są zacne. Szczególnie jesienią - polecam :)